niedziela, 11 października 2015

Polska 05 - Kraków - Kocia Kawiarnia "Kociarnia"




1 kwietnia 2015 roku, w serwisie crowdfundingowym PolakPotrafi, rozpoczęła się zbiórka pieniędzy na niezwykły cel - otwarcie pierwszej w Polsce Kociej Kawiarni. Moda na tego typu miejsca przywędrowała do Europy z Japonii (chociaż pierwszą Cat Cafe otwarto w 1998 roku na Tajwanie), ale to właśnie w Kraju Kwitnącej Wiśni jest najwięcej, bo aż kilkadziesiąt takich sympatycznych (kawaii) kocich miejsc. W Europie, dopiero w 2012 roku powstała w Wiedniu pierwsza Kocia Kawiarnia (prowadzona zresztą przez Japonki), a w 2013 następne - w Budapeszcie i Londynie. Obecnie niemal każde państwo w Europie, może pochwalić się co najmniej jedną Kocią Kawiarnią. Bardzo się cieszę, że do tego grona dołączyła polska Kociarnia - i to w moim rodzinnym mieście, Krakowie.


Inicjatorką całego przedsięwzięcia jest Pani Ewa Jemioło. Bez problemu udało się w półtora miesiąca uzbierać wymagane 50 tysięcy złotych - całą akcję wsparły aż 1403 osoby. Najaktywniejsi mogli liczyć na specjalne "kocie" podziękowania w lokalu.



Oczywistym jest, że Kocie Podróże również wsparły ten wspaniały projekt :)



Kociarnia mieści się w kamienicy przy ulicy Krowoderskiej 48. Z dala od hałaśliwych szlaków turystycznych, ale też wystarczająco blisko Starego Miasta, by w 10 minut podejść tu z Rynku na piechotę.


Co (chyba) oczywiste - psom wstęp wzbroniony.


Po przekroczeniu gościnnych kocich progów, warto zaznajomić się z regulaminem i zamówić coś z Kociego Menu.




W menu nie dostrzegłem żadnych snacków dla kotków - ale to ponoć dlatego, by niektóre nie czuły się zazdrosne, jak jeden dostałby więcej, a drugi mniej. Oczywiście zawsze można przynieść ze sobą karmę i zostawić tym które miauy mniej szczęścia - kotom ze schroniska.



Do tej sali, ze względu na wymagania sanepidu, kotki wstępu nie mają.


Można zakupić różne pamiątki z logo Kociarni - kubki, torby, t-shirty...


Niestety nie ma (jeszcze?) magnesów na lodówkę - a szkoda, bo to chyba jeden z najchętniej wybieranych przez turystów gadżetów.



Do pomieszczeń z kotkami wchodzi się przez drzwi w szafie - ależ pomysłowo! Wszak to - podobnie jak Narnia - zaczarowane miejsce :)


Pierwsza sala jest dla wszystkich gości. Można przyjść "z ulicy" i jeśli są tylko wolne miejsca, zostać.



W drugiej obowiązują internetowe, lub telefoniczne rezerwacje.


Do Kociarni wybrałem się z moim dobrym znajomym Łukaszem Dziatkiewiczem - dziennikarzem, popularyzatorem flipperów w Polsce i oczywiście kociarzem :)



Już na samym początku ciekawskie kotki przyszły sprawdzić, co jemy...



A później (jak to koty) zainteresowały się naszymi plecakami.


Ja zamówiłem cappuccino.



A właściwie to CATpuccino :)



Ale zawsze jak jestem w jakiejś Cat Cafe, to staram się wypić "kocią kawkę", jeśli tylko jest w ofercie - tutaj kotek z pianki wyszedł bardzo ładnie!



Jak już wspomniałem, w tej sali obowiązuje rezerwacja...



I jeden z mruczków już nie może doczekać się kolejnych gości - a może tylko pilnuje by nie usiadł nikt nie upoważniony?



Zacząłem rozglądać się po Kociarni - jakie jeszcze skrywa atrakcje? Tu mamy zdjęcia zaprzyjaźnionych kotów i tych z fundacji Kocia Akademia.



Kilka czarno-białych grafik Karoliny Danek.


Jest kącik dla najmłodszych.



Każdy może namalować sobie kotka.


Koty widziane oczami dzieci:



Jeśli ktoś nie ma talentu do rysunku, zawsze może napisać jakieś krótkie kocie opowiadanie.


Kolejny ciekawy koci kącik.


Książki do poczytania przy kawie - na razie wybór skromny, ale ważne że to same kocie pozycje!




Następna zacna inicjatywa, którą należy pochwalić. Sam mam w domu z jakieś tysiąc książek (tak o 300 za dużo, a półki nie są przecież z gumy ;) - na pewno podrzucę parę na wymianę, lub zostawię by trafiły w lepsze łapki :)



Warto dorzucić się na weterynarza i przygarnąć kotełka.



Nie mogło zabraknąć tablicy informacyjnej z ogłoszeniami o kotkach szukających domu (mam nadzieję, że wszystkie trafiły "w dobre łapki") i tych, które zagubiły się podczas własnych kocich podróży (i tu mam nadzieję, że wszystkie się szczęśliwie odnalazły!).



Są takie miejsca, do których człowiek nie ma wstępu.


Liczne zabawki pozwalają poczynić pierwsze kroki, zwłaszcza dla osób, które dotychczas kontakt z kotkami miały mocno ograniczony.



Jednak nie każdą zabawką kot jest zainteresowany - co doskonale widać na poniższym zdjęciu ;)


Każdy wie, że koty chadzają własnymi ścieżkami.


Specjalne półeczki na ścianach - można wskoczyć, wygodnie się położyć i poobserwować z góry gości.







Co ja pacze :)



Kotki chętnie podpatrują, co się dzieje na zewnątrz.



Im więcej, tym raźniej.



Największą atrakcją są zapewne przechodnie - co chwila ktoś się zatrzyma i już można pozować do zdjęcia.


W Kociej Kawiarni zawsze czuwa jedna osoba, pilnując by szanowni goście przestrzegali regulaminu (co przy małych, głośnych dzieciach, które to pierwszy raz widzą kotka, jest niekiedy trudne), ale też służy dobrą radą i zna imiona wszystkich mieszkańców.


Aktualnie znajduje się w Kociarni 6 kotów, choć możliwe, że będzie ich więcej.












Na koniec filmik - krótki spacer po Kociarni.


Odwiedziłem podczas licznych podróży już 10 Kocich Kawiarni (tak, wiem... mam spore zaległości na blogu, ale obiecuję wkrótce opisać je wszystkie) i zupełnie szczerze twierdzę, że krakowska Kociarnia spokojnie plasuje się w pierwszej trójce!
Tak, to moje miejsce w Krakowie - i mam nadzieję, że będzie też Wasze, do czego mocno zachęcam.



1 komentarz:

  1. Byłem z autorem tego dnia na jego zaproszenie, dzięki raz jeszcze. Z pewnością wybiorę się jeszcze do tego lokalu. Dla kociarzy to miejsce obowiązkowe!

    OdpowiedzUsuń