Sighișoara, to bodaj najpiękniejsze miasteczko w całej Rumunii. Ale trudno to stwierdzić zaraz po przyjeździe, kiedy tuż obok dworca można natknąć się na takie budynki.
Do Górnego Miasta idzie się jakieś pół godzinki. Mijana po drodze restauracja Imperial, z interesującą socjalistyczną mozaiką nie wyglądała na czynną.
Na Wzgórze Zamkowe wspiąłem się taką oto ścieżką, choć jest też kilka innych wejść.
Wreszcie dotarłem do Starego Miasta, wpisanego w 1999 roku na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Nad miastem góruje wysoka na 64 metry Wieża Zegarowa.
Wzniesiona w XIV wieku, była wielokrotnie przebudowywana i z początku pełniła funkcję ratusza. Zegar zamontowano dopiero w 1648 roku - działa do dzisiaj.
Niedaleko znajduje się Kościół Klasztorny Dominikanów.
Mnie jednak najbardziej interesował ten żółty budynek. A może lepiej brzmi "w kolorze ochry" - ponieważ ów kolor był kojarzony z krwią.
Casa Dracula - to tu przyszedł na świat Wład Palownik - pierwowzór Draculi z powieści Brama Stokera.
Nad wejściem wisi szyld smoka - w tym najstarszym świeckim budynku w Sighisoarze mieszkał Vlad Dracul (Wład II Diabeł - ojciec Włada Palownika). Z początku miał przydomek Draco - co znaczy smok właśnie.
Wewnątrz mieści się elegancja restauracja.
A także mini muzeum.
Za niecałe 5zł postanowiłem zobaczyć tą atrakcję.
Czyżby w tych oto komnatach, zimą 1431 roku przyszedł na świat Vlad Tepes?
Mimo, iż byłem jedynym turystą, to postanowiono zorganizować dla mnie takie przedstawienie :)
I poczytałem książkę, bez której nie byłoby takiego hype'u ;)
Ledwo co wyszedłem z Domu Draculi, a już natknąłem się na jego popiersie.
Pogoda była wręcz idealna, by powłóczyć się bez celu średniowiecznymi uliczkami.
Was też zapraszam na wirtualny spacer po Sighisoarze - za dnia.
Pomijając, jak bardzo jest to atrakcyjne turystycznie miejsce, to widać że mieszkają też zwykli ludzie, dla których chmary przyjezdnych (na szczęście tylko latem) to pewnie nie lada kłopot.
Zadaszonymi schodami liczącymi 176 stopni (ufff) wspiąłem się na samo wzgórze.
Tu już było bardziej tajemniczo. Jednym z najcenniejszych zabytków Sighisoary jest gotycki Kościół na wzgórzu - zbudowany na wysokości 1373 metrów!
Wrota te były niestety zamknięte - a kto wie co za nimi się kryło...
W murze znalazłem tajne przejście.
Które zaprowadziło mnie na stary cmentarz ewangelicki.
Ze wzgórza roztacza się ładna panorama na miasto.
Nagle usłyszałem głośne Kra! Kra! Spojrzałem w niebo, a tam mnóstwo kruków latało nad Kocim Podróżnikiem...
Gdy wyszedłem na zewnątrz, było już po zmierzchu.
Księżyc w pełni, złowrogo świecił na niebie. Wiedziałem, że te kruki zwiastowały coś niepokojącego...
Klimat jak z horroru. Było ledwie po 21, a na ulicach prawie żywej duszy.
Jedyny wampir na jakiego się natknąłem, reklamował automaty zarobkowe ;)
Czas biegł nieubłaganie - trzeba było zejść na dół i odnaleźć dworzec autobusowy, z którego miał odjechać bus do Bukaresztu.
Po drodze minąłem prawosławną Katedrę Trójcy Świętej.
Koło dworca kolejowego "straszył" taki budynek.
Okazało się, że ostatni autobus do Bukaresztu odjechał ot tak, 10 minut przed czasem. Moją jedyną nadzieją był pociąg.
Menu przydworcowej restauracji - kuchnia oczywiście była już zamknięta. Spędziłem tam kilka ładnych godzin popijając kolejne piwka (tanio - po 2,50zł) i czekając na osobowy do Braszowa, dopiero o 03:15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz