wtorek, 24 marca 2015

07 Rumunia - Transylwania - Sinaia




Po dwóch godzinach spędzonych w pociągu, mocno niewyspany wysiadłem w Braszowie. Zobaczywszy, że zaraz odjeżdża bus do Sinai, nie zastanawiając się długo kupiłem bilet, mając w perspektywie kolejną godzinkę snu. 


Takim sposobem znalazłem się (trochę przypadkowo) w kurorcie określanym "Perłą Karpat". A sama nazwa Sinaia, pochodzi od tego prawosławnego monastyru.


Na przywitanie pomachał mi kotek Maneki-neko, z wystawy jednego ze sklepów.


Po chwili dostrzegłem kolejnego kotka - zdjęcie w stylu "wytęż wzrok" :)


Czytając, że Sinaia to znany ośrodek narciarski, postanowiłem podejść bliżej gór.


Po godzinie wędrówki (dodam, iż w dobrym kierunku) nie dostrzegłem żadnych szczytów - wszystkie przesłaniał las.



"A droga wiedzie w przód i w przód"



Aż dotarłem do Parku Narodowego Bucegi.



Spojrzałem w górę i dostrzegłem kolejkę linową, która kursuje z centrum miasteczka.



Aby dostać się na szczyt gór Bukowych, wsiadłem do konkurencyjnej :)



Jak widać na filmiku - trochę wiało, trochę chwiało ;)



Na takie widoki to czekałem.



Sinaia w całej okazałości, w dolinie rzeki Prahova.



Na ten szczyt nie miałem już i czasu i siły, aby się wspiąć.



W ogóle Bucegi, to dość tajemnicze góry


Podziemne tunele, zaginiona cywilizacja, cmentarzysko olbrzymów, a nawet Sfinks - to wszystko odnajdzie (albo i nie) doświadczony badacz zjawisk paranormalnych.


Z innych zagrożeń, to należy wystrzegać się niedźwiedzi.


Ja spotkałem trochę mniejsze leśne stwory ;)


I szczęśliwie powróciłem do miasteczka


Postanowiłem jeszcze odwiedzić kompleks pałacowy Peleş.



Na wstępie "przywitała" mnie figurka misia (z daleka przez krótką chwilę łudziłem się, że to może kot, podobny do tego co w Karlovych Varach).


Od dawna chyba nikt w tym hotelu nie mieszkał.


Rzut okiem na Pałac Pelisor (Castelul Pelişor).


Zbudowany na przełomie XIX i XX wieku, w stylu Art Nouveau.


To jednak nie była największa atrakcja tego kompleksu.


Bo bez wątpienia jest nią zamek Peles.



Wzniesiony w latach 1873-1883 na polecenie rumuńskiego króla Karola I, przypominał mi trochę bajkowy Neuschwanstein.


Do ostatnich dni swojego życia (10.10.1914) monarcha wprowadzał liczne poprawki, w efekcie czego zamek jest mieszaniną różnych stylów architektonicznych.


A wszystko pod czujnym okiem Królowej Elżbiety zu Wied.



Bardzo się cieszę, że dotarłem w to miejsce.


Choć jak widać nie miałem za bardzo innej alternatywy - hordy wałęsających się psów to naprawdę poważny problem współczesnej Rumunii.


Dobrze, że pogoda sprzyjała długiemu zwiedzaniu.i chwilowo przestałem się martwić jak stąd wyjdę...







Po chwili zdałem sobie sprawę, że jestem otoczony przez różne kotowate :)













Nie spodziewałem się zupełnie "kocich atrakcji" w Sinai, a tu proszę... :)


Dowód, że chciałbym jeszcze kiedyś tu wrócić!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz