piątek, 29 maja 2015

02 Belgia - Ypres (Ieper)





Za kwadrans jedenasta przyjechałem do Ypres.



Na śniadanie zjadłem kotka (w czekoladzie :)



Nie ma jak dobre (kocie) piwko z rana ;)



Nagle coś cicho miauknęło i zwróciło moją uwagę...



Wypatrzyłem figurkę kotka :)  Z góry miau doskonały widok na ten cały piwny stragan.


Ypres (Ieper) to niewielkie (ok. 35 tysięcy mieszkańców) średniowieczne miasteczko w zachodniej Flandrii - niemal rzut beretem od francuskiego Lille. Podczas I Wojny Światowej uległo całkowitemu zniszczeniu, ale zaradni mieszkańcy odbudowali je, przywracając dawną świetność.



Przy sukiennicach trwały już przygotowania do Kociej Parady. Lakenhal to największa świecka budowla gotycka w Europie!



W mieście jest dużo cmentarzy i miejsc pamięci poświęconych poległym w I Wojnie Światowej. To właśnie tutaj 12 lipca 1917 roku, armia niemiecka po raz pierwszy użyła gazu musztardowego, zwanego od nazwy miasta iperytem.



Około południa można było obejrzeć taką paradę przed Bramą Pamięci.


Menin Gate Memorial stoi dumnie przy wjeździe do miasta. Jest to miejsce pamięci, gdzie wyryto nazwiska 54896 brytyjskich żołnierzy, uznanych za zaginionych podczas trzech pierwszych lat bitwy o Ypres w I Wojnie Światowej.



Mieszkańcy Ypres codziennie(!) o godzinie 20-tej zbierają się w tym miejscu, by oddać hołd poległym i wysłuchać hejnału piechoty brytyjskiej - "Last Post". W samej tylko III bitwie pod Ypres, w 1917 roku zginęło lub odniosło rany pół miliona żołnierzy alianckich i ćwierć miliona Niemców.



10 maja przy bramie do miasta, stał wielki drewniany kot!




Przespacerowałem się bocznymi uliczkami.



Na jednej z nich, natrafiłem na knajpę Fat Cat.


Niestety była zamknięta - i to chyba od dawna :(



Ale zaraz obok znalazłem przytulny lokal z krzesłami wystawionymi na ulicę. Kelnerka przygrywała wesoło na akordeonie.



Nic dziwnego, że skusiłem się na piwko i wypiłem w tak zacnym towarzystwie :)


Ale w środku też było ciekawie - aż mi się zakręciło w głowie od ilości świętych.



Katedra Świętego Marcina - również została odbudowana po wojnie.


I trzeba przyznać, że jak na budynek w tak małym miasteczku, to robi olbrzymie wrażenie!




Trochę zgłodniałem - postanowiłem wreszcie zjeść belgijskie frytki. A takie sprzedawali w lokalu z kotem w nazwie.



Zamówiłem średnią porcję.



A to chyba było z 30dag! Ale pyszne i chrupiące, więc dałem radę zjeść wszystkie ;)



Jeszcze szybkie zakupy  :)




Przechadzając się 10 maja po Ypres, można było odnieść wrażenie, że koty opanowały miasto! Były wszędzie - nie tylko na straganach z pamiątkami, ale i na wystawach niemal każdego sklepu! Kwiaciarnie, kawiarnie, desy z antykami, jubilerzy, cukiernie, apteki, optyczne, papiernicze, księgarnie, monopolowe, obuwnicze, butiki, salony z garniturami, z zabawkami, a nawet u fotografa... wszędzie koty  =^_^=.


Udało mi się nawet wypatrzyć broszury z Kocich Parad z lat 70tych!



Podekscytowany, najedzony i w dobrym humorze po paru piwkach, poszedłem odebrać akredytację i potem na Kocią Paradę.


2 komentarze:

  1. zazdroszczę pobytu tam i wtedy

    OdpowiedzUsuń
  2. Następna Kocia Parada w Ypres odbędzie się 13 maja 2018 roku - warto zarezerwować ten termin :)

    OdpowiedzUsuń