Akihabara. Elektryczne miasto. Niegdyś kojarzone ze sprzedawaną tu elektroniką, dziś to mekka dla fanów japońskiej popkultury.
Po II Wojnie Światowej, w miejscu które można przetłumaczyć z japońskiego jako "pole jesiennych liści" (Akibagahara) zaczęto sprzedawać radia tranzystorowe, przetworniki i ogólnie szeroko rozumianą elektronikę. W okresie poprzedzającym Olimpiadę w Tokio w 1964 roku, nastał prawdziwy boom na telewizory (również kolorowe - Japonia, jako trzeci kraj na świecie wprowadziła nadawanie barwnego obrazu, już w 1960 roku), które kupić (i naprawić) można było najłatwiej w popularnej Akibie. Lata 90-te to coraz większe zainteresowanie grami video, mangą i anime.
Obecnie w centrum Akihabary, na obszarze kilometra kwadratowego, mieści się grubo ponad 4 tysiące sklepów, z czego 500 to sklepy z elektroniką. Od wielkich molochów jak wielopiętrowy dom handlowy Yodobashi Camera, po specjalistyczne lokale, w których audiofile mogą zakupić wzmacniacze po 100 tysięcy złotych, a na malutkich stoiskach oferujących części zamienne, czy szeroko pojęty elektroniczny junk kończąc.
Szalone, hałaśliwe miejsce, gdzie odbywają się zarówno walki robotów, jak i występy popidolek (polecam opowiadający o tym fenomenie dokument "Tokyo Idols", dostępny na Netflixie).
Akihabara to dziś prawdziwy raj dla fanów gier, mang, anime, figurek, pokojówek, popidolek i ogólnie japońskiej popkultury. Liczne salony gier (zajmujące całe wieżowce) ma tu zarówno Sega jak i Taito. W dziesiątkach sklepów z grami każdy znajdzie coś dla siebie. Tu odbywają się uroczyste premiery najgłośniejszych tytułów, po które fani ustawiają się w kilkusetmetrowych kolejkach. Gracz z mniej zasobniejszym portfelem może nabyć gry używane (zazwyczaj w perfekcyjnym stanie).
Całe budynki zajmują też sklepy z figurkami, a nawet sexshopy - największy liczy 6 pięter!
Lepiej nie zwiedzać Akihabary zaraz na początku podróży, bo może ogarnąć Was szał zakupów i wydacie o wiele więcej, niż sobie zakładaliście ;)
Spacer ulicami Akihabary:
Jest tu pełno knajp tematycznych i jeszcze więcej maid cafes, do których odwiedzenia zachęcają stojące na każdym rogu "francuskie" pokojówki. O tak, Akiba to z pewnością raj dla otaku!
Zresztą w drugiej części szalonej komedii splatter-pinku "Reipu zonbi: Lust of the dead", jedynymi "normalnymi" mężczyznami, którzy przeżyli wybuch atomowy, są właśnie otaku, którzy zmieniają nazwę miasta Tokio na... Akiba Empire :)
Osoby pragnące szerzej zgłębić temat, odsyłam do znakomitego paradokumentu (w większości animowanego) "Otaku No Video", opowiadającego o początkach tego społecznego fenomenu w latach 80-tych.
Znacznie nowszy, bo z 2005 roku, jest dokument "Akihabara Geeks" ukazujący jeden dzień z życia kilku osób w Akihabarze, takich jak sprzedawca elektroniki, pokojówka, czy twórca gier (i to nie byle jaki, bo sam Ryukishi07 - ten od visual-nowelki "Higurashi no Naku Koro ni", którą później tak perfekcyjnie zaadaptowano na anime).
Można jeszcze obejrzeć francuski dokument z 1994 roku, zatytułowany po prostu "Otaku", który portretuje nie tylko fanów M&A, ale też np. militariów, a poza tym pojawia się tam Sion Sono (jeszcze zanim zaczął kręcić wybitne filmy jak "Love Exposure").
No to krótka przerwa na piosenkę o otaku :)
Jeśli chodzi o filmy portretujące Akihabarę, to nie można zapomnieć o "Akihabara@DEEP", oraz trzech zabawnych(?) filmikach wchodzących w skład Akiba's Trilogy - "Legend of the Doll" (bohater zakochuje się w figurce, która zamienia się w żywą dziewczynę), "Prety Maid Cafe" (bohater zakochuje się w pokojówce) i (najlepszy!) "Cat Girl Kiki" (kotka, zamienia się w prawdziwą dziewczynę... choć z uszkami ;) Do tego ostatniego, pokusiłem się nawet kiedyś o autorskie tłumaczenie, więc jakby ktoś chciał obejrzeć po polsku to polecam, a napisy można pobrać np. z serwisu napisy24.pl
Akihabara obecna jest w wielu anime. Jeśli jakaś seria animowana rozgrywa się współcześnie w Tokio, można mieć niemal pewność, że bohaterowie w którymś tam odcinku wybiorą się na zakupy do Akihabary. Tu rozgrywa się akcja znakomitej gry (i anime) "Steins; Gate", oraz kontynuacji. Na pewno jeśli odwiedziliście kiedyś "Elektryczne miasto", to rozpoznacie charakterystyczne lokacje.
Natomiast w grze, pod jakże dwuznacznym tytułem "Akiba's Trip: Undead & Undressed" (w Japonii znana jako "Akiba's Trip 2"), odwzorowano bardzo szczegółowo dzielnicę, wraz z ponad 130(!!!) sklepami i lokalami. Akihabara jak żywa, na Twojej konsoli (PS3, PS4, PS Vita), lub pececie. I jak to często bywa, na podstawie gry, powstał też serial anime, choć już z innymi bohaterami.
Wszystkie zamieszczone tu screeny bez znaku wodnego pochodzą właśnie z gry "Akiba's Trip" - ot takie bonusowe "game pilgrimage" od fana dla fanów :)
Akihabara to bliskie memu sercu miejsce w Tokio. Byłem tam z Kubą w 2016 roku, wróciłem sam w 2017 i w 2018 zapewne też będę :)
Mam do przedstawienia sporo ciekawostek, dlatego o Akibie będą aż dwa rozdziały na blogu.
Zwiedzanie czas zacząć!
Zaczynamy na Akihabara Station.
Podążamy za wyjściem "JR Akihabara Electric Town Exit" i dostajemy się na nieduży placyk z górującymi nad nim budynkami Dai i UDX, w których mieszczą się restauracje, centra handlowe i biura.
W pobliżu torów kolejowych i postoju taksówek jest AKB48 Cafe & Shop. Kawiarnia tematyczna związana z bodaj najpopularniejszą w Japonii grupą - AKB48 (chociaż na świecie najbardziej znanym zespołem z Japonii jest niewątpliwie Babymetal :) Dodatkowo można zakupić płyty, oraz koszulki i gadżety związane ze swoją ulubioną idolką. Zespół ma też własną salę koncertową, ale to w innym budynku.
Kawiarnią tematyczną jest również zlokalizowany po sąsiedzku Gundam Cafe. Coś dla miłośników popularnego anime z mechami.
Wychodząc z dworca południową stroną, trafiamy na taką oto ulicę, z salonem gier Sega i charakterystycznym sklepem z elektroniką Labi Akihabara.
Główna ulica to Chuo Dori. W niedziele zostaje wyłączona z ruchu samochodowego i staje się popularnym deptakiem.
Ten biało-czerwony budynek, to Hobby Paradise.
Raj dla każdego miłośnika modeli do składania i figurek.
Zresztą kto by nie chciał takiej ślicznotki Super Dollfie z kotkiem, wydanej z okazji 60-tej rocznicy. Tylko, że ceny takich limitowanych edycji lalek, wraz ze strojem, potrafią w przeliczeniu kosztować i 30 tysięcy złotych!
W Akibie są też wysokie biurowce.
Po prawej Toranoana - sklep z komiksami. Wygląda niepozornie? Zobaczcie ten pomarańczowy budynek w całej okazałości, kilkanaście zdjęć dalej :)
Wieżowiec wypełniony grami, filmami i elektroniką. To jeden z 4 sklepów Sofmap w Akihabarze :)
Na tej ulicy jest zresztą wiele sklepów oferujących podobny asortyment. Co najważniejsze, kupując za minimum 5 tysięcy jenów i pokazując paszport z wizą turystyczną, nie płaci się 8% podatku VAT.
Widzicie ten budynek z lewej, z Excelsior Caffe, a nad nią zielono-czerwono-bałym szyldem?
W grze nie da się tak daleko podejść (przecznica przy Tsukumo to maks). Ale jeśli wytężycie wzrok, powinniście dostrzec ten budynek (na prawo od autobusu).
Z prawej sklep Trader, w którym podobnie jak w Book-Off, można kupić używane gry i filmy w dobrych cenach. Natomiast takie pstrokate autobusy (pociągi zresztą też) naprawdę jeżdżą po japońskich miastach :)
Akiba Zone to kolejny kultowy hipermarket, z dobrami dla otaku (anime, figurki, maid cafe, karaoke etc). Np, mieszczący się wewnątrz K-Books oferuje ponad 400 tysięcy(!) komiksów, gier i filmów.
W grze "Akiba's Trip" nie da się pod niego podejść, by zrobić takie same ujęcia jak w realu - o takim ładnym odbiciu w szybie nie mówiąc...
Wspomniany wcześniej Don Quijote. Na 8 piętrze, grupa AKB48 ma swoją własną salę koncertową, gdzie daje codzienne występy. W skład zespołu wchodzi wszak blisko 130 dziewcząt, podzielonych na kilka dywizji, więc szansa, że zobaczy się jakąś znaną gwiazdę z Team A jest bliska zeru. Ale obserwowanie mniej znanej idolki od początku jej kariery, dla otaku również może być niezwykle interesujące (i na pewno do takich łatwiej podejść, dać prezent i uścisnąć rękę). Jeśli interesuje Was temat popidolek, obejrzyjcie dokument "Tokyo Idols", a jeszcze lepiej, zagrajcie w "Yakuza 5", gdzie Haruka mozolnie ćwiczy w Osace, by podbić publiczność. Tylko pamiętajcie, że piąta część, to gra na 150h jeśli chce się wszystko pozaliczać i circa 30-godzinny epizod z Haruką jest dopiero pod koniec. Ok, tyle z mojej strony zachwalania 'Yakuzy" (będzie kiedyś osobny rozdział o tym :) a na razie wróćmy do również udanej "Akiba's Trip: Undead & Undressed".
Tsukumo - kolejny wielki sklep z elektroniką. Głównie ma w ofercie hardware do pecetów, ale też... roboty i części do ich budowania!
Po lewej salon gier Taito Station. A przed nim pomarańczowy budynek sklepu z komiksami Toranoana.
No to jeszcze parę nocnych widoczków (z rzeczywistości) i dziennych (z rzeczywistości wirtualnej :)
Salon gier Segi, a obok Mulan - sklep z grami, anime i figurkami (nowymi i używanymi).
Dwa GIGANTYCZNE salony gier Sega, zaraz obok siebie. Ale zanim oprowadzę Was po raju, najpierw opuśćmy główną arterię.
Czas na spacer po bocznych uliczkach, zwanych potocznie "junk streets".
Maidreamin i Tsukumo z zewnątrz - więcej o (konkretnie) tych właśnie lokalach w następnym rozdziale o Akibie.
Kuba robi sobie "samojebkę". W grze, zabrakło w tym miejscu reklamy browara (i Kuby :)
Ramen, że aż ślinka cieknie.
Z lewej sklep Trader 2 (Trader 1 jak już wiemy, jest na głównej ulicy) z używanymi grami i filmami.
W grze nie dało się wejść w tą uliczkę, ale po lewej doskonale widać powyższy sklep.
Dobre miejsce do obserwowania przejeżdżających pociągów - i pokojówek, skoro po prawej jest maid cafe :)
Kotobukiya - figurki i gadżety ze znanych anime i gier. Ale jest też spora sekcja Star Wars!
Wejście do salonu gier HEY (Hirose Entertainment Yard), słynącego z licznie zgromadzonych maszyn z gatunku beat 'em up (ale na parterze nie stoją bijatyki, tylko ufo catchery).
Zarówno w Trader i Sofmap (w grze i realu) zrobiłem duże zakupy :)
Poza softwarem można kupić też hardware - tu piękne arcade sticki dla profesjonalistów.
Swoją klientelę mają erogry (choć te na PlayStation bardzo łagodne - takie PG-13 w mojej skali ;)
Mocno reklamowano kolejną część serii Senran Kagura - "Senran Kagura: Peach Beach Splash". Ale, że wiedziałem, iż prędzej czy później wyjdzie to w Europie po angielsku, wolałem nabyć ciekawostkę, która na 100% nie opuści granic Japonii, a mianowicie "symulator" fotoamatora podglądacza "Natsuiro High School: Seishun Hakusho" :)
Natomiast jeśli ktoś liczył (w maju 2017), że kupi konsolę Nintendo Switch, to w większości sklepów musiał obejść się ze smakiem.
Kolekcjonerskie wydanie anime "Musaigen no Phantom World" - zobaczcie jaka fajna sztuczka optyczna :)
Poksy zawsze ma propsie :)
Mandarake, to bodaj największy sklep z figurkami - 8 pięter :)
Na górę można wjechać windą.
A w dół zejść schodami (albo odwrotnie, jeśli ktoś dba o kondycję jak Kuba ;)
Za Shion widać fragment tej odkrytej klatki schodowej.
Mają zarówno rzadkie figurki, jeszcze z ery Showa.
Lalki po 2-10 tysięcy złotych (gołe, bo z peruką i strojami mogą kosztować i dwa razy tyle). Może pamiętacie rozdział 4, gdzie w ogrodzie różanym w Yokosuce panowie urządzali sobie sesję zdjęciową z lalkami.
Sklepów z figurkami jest w Akibie mnóstwo. Oczywiście niektóre limitki są ultradrogie, ale można też znaleźć używane w niezłym stanie już po 15 złotych!
Ja za swoją pokojówkę z kocimi uszkami i ogonkiem, zapłaciłem wręcz śmieszną kwotę, a przecież jest bardzo kawaii i Garfieldkowi wpadła w oko :)
Hobby Station - tu każdy miłośnik kart (czy to do gier, czy kolekcjonerskich), na pewno znajdzie coś dla siebie.
Niestety w "Akiba's Trip", nie da się podejść pod sam budynek. Ale to ten po prawej, pomiędzy salonem Segi (czerwony), a salonem pachinko (szary, za wiszącymi neonami).
Nawet spożywczak konbini, Lawson, udekorowany jest "glutami" z popularnej serii gier "Dragon Quest" (a w środku można kupić limitowane produkty!).
W McDonaldzie często mają zestawy happy meal powiązane z grami. Kiedyś nawet był tydzień z moją ukochaną serią "Taiko no Tatsujin"!
W grze Maca zastąpiono nazwą WeDonald's.
W wąskich alejkach mieszczą się malutkie sklepiki z częściami elektronicznymi.
Niektóre z nich istnieją nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat.
Super Potato - obowiązkowe miejsce dla każdego retro gracza.
Na kilku piętrach jest sklep i salon gier. Śmiało można przypuszczać, że do tej kultowej miejscówki trafi prędzej czy później każdy gracz wybierający się na zakupy do Tokio.
Dominuje Nintendo, ale jest też Sega i PlayStation (1 i 2), oraz wszystkie możliwe mniej znane sprzęty.
Tu np. ultrarzadki egzemplarz Virtual Boy'a!
Tysiące gier w cenach od 10zł do kilkunastu tysięcy za jakieś kolekcjonerskie booklety.
Droższe egzemplarze wystawione są w gablotach.
Oprócz gier można też kupić stare konsole, w całkiem niezłych cenach.
Eh Dreamcast. Moja pierwsza konsola - w Japonii występuje z pomarańczowym "makaronem" :)
Gry które chciałem kupić, do najtańszych nie należały...
Na najwyższym piętrze jest salon gier!
Można kupić tanie jak barszcz (bo już od 30 groszy!) przekąski. I też retro, bo z czasów Showa są.
Super Potato ma też swój wyjątkowy vending machine :)
Gry to oczywiście tylko retro - kultowe pozycje z lat 80-tych i 90-tych.
Jak w większości japońskich salonów gier, tak i tu można palić. Jednak dzięki bardzo sprawnie działającej wentylacji, niepalący nie będą się "dusić", jak to kiedyś bywało w "Wozach Drzymały", gdzie w oparach papierosowego dymu, ledwo ekran automatu można było dostrzec :)
Jest też całkiem pokaźna kolekcja Cocktail Cabinetów, których też sporo mieli w Kawasaki Warehouse, o czym pisałem w rozdziale 3.
Super Potato - krótki filmik ze sklepu i z salonu.
Kuba wrzucił 100y i zasiadł do "Double Dragon" z 1987 roku.
Po czym skończył grę na jednym "kredycie" - czym udowodnił Japończykom, że Polacy też mają skilla :)
Mnie poszło trochę gorzej...
Seria jest w Japonii bardzo lubiana, również (czy może przede wszystkim? :) wśród dziewcząt... hm.
Jak wszędzie w Japonii, więc też w Akibie, popularne jest pachinko. Wiele automatów nawiązuje stylistyką do gier i anime.
Ufo Catcher, czyli popularne "łapki".
Zazwyczaj zajmują co najmniej dwa piętra w salonach gier.
Można wyciągnąć kawaii neko (prawie mi się udało :) A na zdjęciu powyżej, słynne kotki z gry "Neko Atsume" na androida i iOS.
Albo plastikowe sushi :)
W Akihabarze, największe salony gier ma Sega i Taito. I to po więcej niż jednym budynku.
Już w windzie można się rozeznać, co jest na danym poziomie. Zazwyczaj na dole są gry muzyczno-rytmiczne, purikura do robienia zdjęć i Ufo Catchery, wyżej różne arkadówki i ścigałki, a na najwyższym piętrze bijatyki.
Po godzinie 22 nie wpuszczają nieletnich - wtedy większość automatów zajęta jest przez salarymanów, którzy z papierosem w gębie i joystickiem w łapkach, mogą sobie pozwolić na chwilę relaksu.
O ile większość osób ma specjalne karty, by nie wrzucać za każdym razem monet, to i tak stoją automaty do rozmieniania gotówki na stujenówki.
Spędziliśmy z Kubą w tych przybytkach rozkoszy ładnych parę godzin :)
Więcej gier retro można znaleźć w Taito Station, niż w salonach Segi.
NESiCAxLive, to automaty, w których można wybrać jedną z kilkudziesięciu dostępnych gier (zazwyczaj są to bijatyki). Jakiś czas temu, system został złamany i gracze pecetowi mogą (choć niezbyt legalnie) w domowym zaciszu rozkoszować się emulatorem tych arkadówek.
Kuba walczy właśnie z którąś z części "Blazblue".
Najpopularniejszą nawalanką (zwłaszcza w salonach Segi) jest "Virtual Fighter 5" (tu w edycji Final Showdown).
Dla prawdziwych wymiataczy (a takich w Kraju Kwitnącej Wiśni nie brakuje) niektóre maszyny ustawione są na very hard!
Da się również pograć w legendarnego "Street Fightera II". BTW znakomita scena parodiująca grę pojawiła się w filmie z Jackie Chanem "City Hunter". Odcinek 5 anime "Akiba's Trip" też jest poświęcony Ulicznemu Wojownikowi (część II i V). Film "Street Fighter" z 1994 roku, w którym wystąpił Jean-Claude Van Damme, jest raczej słaby. Znacznie lepiej obejrzeć "Street Fighter II: The Animated Movie" z tegoż samego roku (i to jeden z wyjątków, kiedy wersja z angielskim dubbingiem jest lepsza od tej japońskiej)
W maju 2016 roku (na rok przed premierą konsolowej wersji), zagranie w "Tekken 7" to była nie lada gratka.
Zwłaszcza, jeśli wybrało się kocią zawodniczkę Lucky Chloe :)
Muszę jednak przyznać, że nawet dla gracza z tak długim stażem, jak ja, spora część maszyn to była czarna magia. Wszystko w "krzaczkach", jakieś udziwnione sterowanie - trudno było połapać się "o co chodzi jakby" ;)
I tak większość tych tytułów nie opuści nigdy Kraju Kwitnącej Wiśni.
Kojarzyłem jedynie "Hatsune Miku: Project DIVA", no ale o fenomenie Hatsune Miku słyszał każdy, kto choć trochę interesuje się japońską popkulturą.
O Pokomonach i Pikachu, to słyszeli nawet Ci, którzy zupełnie nie interesują się Japonią. Ale po raz pierwszy widziałem grę w takiej wersji arcade.
"Dissidia Final Fantasy" w wersji arcade, na dwa lata przed portem na konsolę PS4.
"Star Wars Battle Pod" z olbrzymim zakrzywionym ekranem wewnątrz kabiny, do której się wchodzi. W dobie powszechnie dostępnych VR nie robi już takiego wrażenia, jak w czasach debiutu w 2014 roku. Ale zagrać oczywiście warto (zwłaszcza jeśli jest się fanem jedynej słusznej trylogii :), chociaż jeden kredyt kosztuje aż 300 jenów.
Owszem, trafiają się automaty w kurortach wypoczynkowych (zwłaszcza latem), a w Krakowie mamy świetne Muzeum Flipperów, gdzie poza 60 pinballami (w tym kocim!) stoi też 15 maszyn arcade. Ale poza tymi wyjątkami, to lipa.
Wyścigi "Initial D Arcade Stage Zero", na podstawie popularnego już w latach 90-tych anime. W Japonii jest kilka nieznanych zachodnim graczom ścigałek, jak "Wangan Midnight Maximum Tune 5", czy "Storm Racer". Eh wydaliby coś z tego na PS4...
Nawet najlepsze zdjęcia nie oddadzą atmosfery salonu gier - dlatego polecam zerknąć na krótki filmik :)
Aha, czasami przed salonami gier organizowane są fajne eventy - tu cosplay z okazji premiery nowej maszyny arcade bazującej na serialu anime "Girls und Panzer".
Jeśli ktoś wszedł na tego bloga dla gier, polecam moją wcześniejszą relację z Kawasaki Warehouse.
Już wkrótce kolejny rozdział o Akibie, poświęcony pokojówkom, knajpom tematycznym i sklepom dla dorosłych. A ja tymczasem spadam... grać oczywiście - fajnie mieć w domu własny arcade cabinet :)
Bardzo fajny reportaż :) Do Japonii raczej się nigdy nie wybiorę, ale przyjemnie jest pooglądać i poczytać. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń