środa, 22 listopada 2017

JAPONIA 23 - Kishi Station - Kinokawa - Nitama, czyli koci zawiadowca




Dawno temu, bo w okolicach 2009 roku usłyszałem, że gdzieś w Japonii jest koci zawiadowca. Fajnie - pomyślałem. Nieco później, kiedy zostałem Kocim Podróżnikiem, postanowiłem, że gdy tylko pojadę do Kraju Kwitnącej Wiśni, to odwiedzę Tamę. W międzyczasie zapamiętałem kotkę z gościnnego występu w przezabawnej komedii "Neko Ramen Taisho", a więcej o całej historii dowiedziałem się z filmu dokumentalnego "Kot, nasz towarzysz".
Tama urodziła się 29 kwietnia 1999 roku i jak niektóre media podają, wychowała się wśród dzikich kotów wałęsających się wokół stacji (tylko skąd znamy w takim razie dokładną datę, a nawet miejsce narodzin?). Była regularnie dokarmiana przez podróżnych i prowadzącą pobliski sklepik panią Koyama, która ją przygarnęła. Ten wczesny etap Jej życia, wciąż jest tematem wielu legend - prezes Wakayama Electric Railway stanowczo twierdzi, że to było kocie wcielenie bogini, która została zesłana, by uratować upadającą linię kolejową. Faktycznie, w 2004 roku prywatna linia była na skraju bankructwa, liczącą 15 kilometrów trasą Kishigawa Line mało kto podróżował. Stacja Kishi wprawdzie po protestach mieszkańców nie została zamknięta, ale w 2006 roku nie miała już zatrudnionych na stałe żadnych pracowników. Nieliczni pasażerowie z uśmiechem reagowali jedynie na witającą ich trójkolorową kotkę, co tak upodobała sobie opuszczoną kasę biletową (która później została przerobiona na miejsce jej pracy). W styczniu 2007 roku, Tama została oficjalnie zawiadowcą stacji. I nagle coraz więcej ludzi zaczęło przyjeżdżać, tylko po to by zobaczyć witającego ich kota w kolejowej czapeczce.
Rok później Tama awansowała na "super station master", a fenomenem zaczęli interesować się dziennikarze z całego świata. W 2009 roku uruchomiono specjalny koci pociąg (Tama Densha), a w 2010 roku gruntownie przebudowano budynek stacji kolejowej, nadając mu koci wygląd :)
Zyski dla regionu szacuje się na wiele milionów dolarów.
Kotka pięła się po szczeblach kariery otrzymując coraz to wyższe stanowiska. Początkowo (niczym pracowity japoński salaryman ;) pracowała 6 dni w tygodniu, później mogła pozwolić sobie na więcej dni wolnych (przez jakiś czas zastępowały ją wtedy kotki - siostra Chibi i matka Miiko). Od 2012 roku mogła już oficjalnie liczyć na zastępstwo kolejnego kociego zawiadowcy, Nitamy. Tama zmarła na niewydolność serca spowodowaną zakażeniem górnych dróg oddechowych 22 czerwca 2015 roku, niecałe dwa miesiące po swoich 16-tych urodzinach. Na pogrzebie w obrządku shintoistycznym, pojawiło się trzy tysiące żałobników, wśród nich nawet gubernator prefektury Wakayama. Kolej nadała jej pośmiertnie tytuł Wiecznego Honorowego Zawiadowcy.

Będąc po raz pierwszy w Japonii w maju 2016 roku, od samego początku wiedziałem że chcę odwiedzić to miejsce - i oczywiście trochę żałowałem, że decyzji o podróży do KKW nie podjąłem rok wcześniej (ale wtedy byłem na Kattenstoet w Belgii, a później odwiedziłem Ake, słynnego kota lubiącego gapić się na tramwaje w Rotterdamie, który też niestety odszedł w 2015 roku).


Fragment filmu "Neko Ramen Taisho" z gościnnym występem Tamy.


Fragment francuskiego dokumentu "Kot, nasz towarzysz" poświęcony Tamie.



Między Wakayamą a Kishi Station, od 2009 roku kursuje koci pociąg! Jak dojechać opisałem w poprzednim rozdziale.



Wejście na dworzec od strony peronu i ozdobny napis "We Love Tama". Tama to swoją drogą dość popularne w Japonii imię - spotkałem się już z takim w filmie "Grasshopper", a i w słynnej grze Shenmue można było tak nazwać kotka, którym się opiekowało.



Od 2010 roku, ten dworzec kolejowy ma uszka!!!



Można przymierzyć mundur kolejarza i przybić pamiątkowe pieczątki.





Ale największą atrakcją dla której przyjeżdżają tu turyści nie tylko z całej Japonii ale i świata, jest koci zawiadowca.


Nitama w styczniu 2012 roku została zastępcą kociego zawiadowcy i "pracowała" w czasie kiedy Tama miała dni wolne.



Od 11 sierpnia 2015 roku piastuje już urząd pierwszego kociego zawiadowcy. Wprawdzie Tama zmarła 22 czerwca, ale zgodnie z japońskim zwyczajem należało odczekać 50 dni żałoby (wierzy się, że dusza zostaje w realnym świecie aż do 49 dnia po śmierci). Pierwszego dnia pracy, wraz z prezydentem Wakayama Electric Railway udała się do pobliskiej świątyni Shinto, by złożyć wyrazy szacunku jej słynnej poprzedniczce.


Nitama na swoim posterunku jest 5 dni w tygodniu (można sprawdzić na oficjalnej stronie) - a kiedyś w tym miejscu była kasa biletowa.



Kotka czasami z zainteresowaniem popatrzy na odwiedzających ją podróżnych - zwłaszcza jeśli przyjechali z tak dalekiej Polski :)





Praca jest jednak tak ciężka, że wymaga dłuższej drzemki w ciągu dnia ;)



A tak wyglądała Tama w galowym stroju.


Tama podczas świętowania swoich 16-tych urodzin.



Honorowym gościem była oczywiście Nitama.



Przy dworcu znajduje się dobrze zaopatrzony sklepik z kocimi gadżetami.



Koszulki, breloczki, naklejki, książki, filmy DVD, maskotki i 1001 innych drobiazgów z Tamą i Nitamą :)


Oczywiście coś musiałem sobie kupić.


Są nawet kocie słodycze :)



Jak na każdy przyzwoity dworzec przystało, znajduje się i bistro.


Kocia kawka, kocie desery...



A nawet trzy rodzaje hot-dog... to znaczy hot-cata :)



Zdecydowałem się na pozycje C. Jest tu zabawna gra słów, bo "ni" to po japońsku dwa, a "tamago" znaczy jajko. Nitamago (dwa jajka) nawiązuje więc do imiona kociego zawiadowcy.





Kuba najadłszy się wcześniej yakitori, zamówił tylko lody.



Zwróćcie uwagę na wystrój.



Nawet oparcia krzeseł są odpowiednio kocie :)



To nie tylko bar, ale też mini muzeum.



W gablotach znajdują się pamiątki po Tamie - jej odświętny strój kolejowy, a także liczne dyplomy i medale, które otrzymała za swoją pracę.



Informacja o biletach i rozkład odjazdów.


Szybki rzut oka na japońską prowincję, ale poza kocimi atrakcjami, nie ma tu za wiele ciekawego.



No chyba, że kogoś interesuje japoński wóz strażacki :)



Warto przespacerować się po peronie.



Znajduje się na nim niewielki chram shintoistyczny.


Kiedy Tama odeszła z tego świata, została przyjęta w poczet bóstw!


Kot został jednym z japońskich bóstw - piękne!



Tymczasem jedyna rozpowszechniona religia w Polsce uznaje, że zwierzęta nie mają duszy...


I taki koci ołtarz, to przecież bałwochwalstwo.


Oczywiście bez cienia wahania wrzuciłem monetę i pomodliłem się o dużo kociego szczęścia w podróżach! Wspominając ten (i następny) wyjazd do Japonii, miauem go naprawdę sporo :)


Memorial z kamieni znad rzeki Kishi, gdzie urodziła się Tama. Imię kotki wykaligrafował sam prezydent Wakayama Electric Railway, pan Mitsunobu Kojima.


Jak w każdej świątyni shintoistycznej, także i tu wiszą drewniane tabliczki Ema, na których wypisuje się swoje życzenia.


Można też wylosować wróżbę - oby tylko była szczęśliwa.


Dwaj podróżnicy zadowoleni z wycieczki - ten koci bardzo (i liczy, że jeszcze tu wróci - od stycznia 2017 roku na pobliskiej stacji Idakiso praktykuje Yontama), natomiast Kuba już nie może doczekać się Tokio i 6-piętrowych salonów gier (w których spędzi pół dnia ;)


Na koniec krótki klip, jaki nakręciłem na Kishi Station.




1 komentarz:

  1. Urocza historia! I - a propos duszy i religii - pokrzepiająca, w przeciwieństwie do rojeń naszego nominalnego "zawiadowcy" o rechrystianizacji Europy...

    OdpowiedzUsuń