środa, 6 grudnia 2017

JAPONIA 24 - Tokio - Shinjuku - Hanazono Jinja matsuri + okonomiyaki






Chram Hanazono położony jest w samym sercu "betonowej dżungli" Shinjuku, tuż obok Golden Gai.



Założony został jeszcze przed nastaniem epoki Edo (1603-1868) i poświęcony jest bóstwu Inari - podobnie jak jakieś 32 tysiące innych shintoistycznych chramów w Japonii. Oczywiście wszystkie podlegają głównemu Fushimi Inari-taisha w Kioto, o którym pisałem w rozdziale 13-tym.



Co niedzielę odbywa się tu targ staroci. Ja jednak miałem większe szczęście - trafiłem w okresie matsuri. Święto odbywa się w najbliższy do 28 maja weekend.



Zaskoczyło mnie, że tak wielu Japończyków (o turystach nie mówiąc) niezbyt przejmuje się zakazem siadania na schodach i spożywania posiłków.



Przy okazji japońskich festiwali, zawsze rozkłada się w okolicy kilkadziesiąt kramów (yatai) - głównie z pysznym jedzonkiem, acz nie tylko.



Są i strzelnice, "odpustowe" zabawki i oczywiście Kingyo Sukui - łowienie rybek specjalnym papierowym czerpakiem.



Streetfoodowa klasyka - yakitori i takoyaki.





Zapraszam na nocny spacer po kramach:



Jednak (dla mnie) najlepsze co można zjeść podczas matsuri, to okonomiyaki.




Tak przyrządza się okonomiyaki - mniam:



Jako dobrze wychowani gaijini, nie chcieliśmy siadać na schodach przy chramie. Bez problemu znaleźliśmy wolne stoliki, trzeba tylko było dokupić browarek :)



Japońskie okonomiyaki.



Polskie okonomiyaki :)



Tak mi zasmakowało okonomiyaki (znacznie bardziej niż sushi, czy nawet ramen), że po powrocie do kraju tęskniłem za tym smakiem. Niestety pośród licznych talentów, zabrakło mi tego do gotowania - jajecznica to szczyt moich możliwości ;) Na szczęście udało mi się namówić mamę, która trochę poeksperymentowała w kuchni i wyszedł jej naprawdę dobry polski odpowiednik okonomiyaki.

Przepis na polską wersję okonomiyaki.
Okonomiyaki to takie danie, które można swobodnie modyfikować. Jeśli nie mamy japońskich produktów można użyć naszych zamienników. Kto lubi, może dodać np. kukurydzę, albo zamienić wędlinę na tuńczyka. Jeśli nie ma się płatków bonito to też nie będzie wielkiej tragedii - ważne by był podstawowy składnik, czyli kapusta pekińska :)



Porcja na 3 placki.

Składniki: duża główka kapusty pekińskiej, pęczek cebulki zielonej, 10dk wędliny (boczek/szynka/kiełbasa), 2 jajka, mąka, wegeta, sos sojowy, sól, cukier, sos okonomiyaki, majonez, bonito.

1.300ml "rosołu" (woda i 2 łyżeczki vegety) wystudzić, przecedzić i wlać do garnka (to jest zamiast bulionu dashi).
2.Rozbić dwa jajka, dodać 260 gramów mąki (np. tortowej) i mieszać.
3.Dodać dwie płaskie łyżeczki cukru, 2 łyżeczki sosu sojowego, szczypta soli - dokładnie wymieszać aby nie było grudek.
4.Dodać posiekaną kapustę pekińską, wędlinę pokrojoną w kosteczkę i dwie łyżeczki posiekanej zielonej cebulki - wymieszać.
5.Wlać trochę oleju na patelnię, poczekać aż się rozgrzeje i nałożyć wymieszane składniki formując placek na całą patelnię.



6.Smażyć aż się zarumieni (10-15min) i obrócić na drugą stronę - im grubszy wyjdzie placek, tym dłużej się smaży.
7.Jak z drugiej strony też się dobrze usmaży, przełożyć na talerz.
8.Posmarować sosem do okonomiyaki (jeśli nie ma się oryginalnego, można zrobić podobny z ketchupu, sosu worchester/sojowego, octu, z dodatkiem cukru i sake/słodkiego wina).
9.Posypać płatkami bonito (zaczynają śmiesznie "tańczyć"), zrobić "kratkę" z majonezu i posypać zieloną cebulką (w zastępstwie wiórków nori).


Jak zrobić polskie okonomiyaki jest też w formie filmiku:



Smacznego :)


Świątynię na przestrzeni wieków wielokrotnie niszczyły pożary - ostatni raz podczas II Wojny Światowej, Obecny budynek to rekonstrukcja z 1965 roku.



Również w dzień yatai prezentują się bardzo kolorowo.





Warto rozglądać się za ulubionymi smakołykami.




Kubie posmakowały "frytki" z batatów


Ja w taki upał miałem ochotę na kakigori - tradycyjne japońskie lody. Właściwie to drobno pokruszony lód, polany słodkim syropem. W smaku podobny do włoskiej granity.



Kotek zachęcał do odwiedzenia włoskiej restauracji, ale musiałem grzecznie odmówić.


Wszystko wskazywało na to, że niedaleko odbywają się pochody z mikoshi. Poniżej na zdjęciu właśnie to przenośne sanktuarium, w którym obnosi się po okolicy bóstwo z pobliskiej świątyni.


Do bębenków mam duży sentyment, dzięki Taiko no Tatsujin (właśnie wyszła wersja na PS4 hurra :)


Powoli zbierał się już tłum w yukatach.



I zaczęło się obnoszenie po dzielnicy kilku mikoshi. W rytm radosnych okrzyków i odpowiednich potrząsań, gdyż przebywające w środku bóstwa bardzo to lubią.


Zresztą zobaczcie na filmiku:



 Trochę trudno było się wtopić w orszak.



Warto wspomnieć, że przenośne ołtarze na tym konkretnym matsuri ważą nawet półtora tony!


To nie było moje pierwsze matrusi - wcześniej przypadkowo natrafiłem na festiwal w Yokosuce.



Ludzie w większości w jeansach - chociaż są też takie święta, gdzie pod yukatę zakłada się tylko fundoshi (rodzaj japońskiej bielizny), bądź nie zakłada nawet yukaty ;)



Częste są przerwy na odpoczynek.


Tutaj przykład kodomo mikoshi.


 Jest na tyle lekkie, że mogą je nieść dzieci.


 Procesja ruszyła.


Orszak z kodomo mikoshi:



Najciekawsze rzeczy rozgrywały się wieczorem. W samym centrum Shinjuku, na jednej z bardziej ruchliwych ulic, procesje z mikoshi zmierzały z powrotem do świątyni.



To trzeba zobaczyć:



I tak do późnych godzin nocnych.






I na koniec znów filmik z procesji z mikoshi:













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz