czwartek, 3 maja 2018

JAPONIA 30 - Tokio - Akihabara 1/2 - sklepy, salony gier i "Akiba's Trip" game pilgrimage





Akihabara. Elektryczne miasto. Niegdyś kojarzone ze sprzedawaną tu elektroniką, dziś to mekka dla fanów japońskiej popkultury.

Po II Wojnie Światowej, w miejscu które można przetłumaczyć z japońskiego jako "pole jesiennych liści" (Akibagahara) zaczęto sprzedawać radia tranzystorowe, przetworniki i ogólnie szeroko rozumianą elektronikę. W okresie poprzedzającym Olimpiadę w Tokio w 1964 roku, nastał prawdziwy boom na telewizory (również kolorowe - Japonia, jako trzeci kraj na świecie wprowadziła nadawanie barwnego obrazu, już w 1960 roku), które kupić (i naprawić) można było najłatwiej w popularnej Akibie. Lata 90-te to coraz większe zainteresowanie grami video, mangą i anime.

Obecnie w centrum Akihabary, na obszarze kilometra kwadratowego, mieści się grubo ponad 4 tysiące sklepów, z czego 500 to sklepy z elektroniką. Od wielkich molochów jak wielopiętrowy dom handlowy Yodobashi Camera, po specjalistyczne lokale, w których audiofile mogą zakupić wzmacniacze po 100 tysięcy złotych, a na malutkich stoiskach oferujących części zamienne, czy szeroko pojęty elektroniczny junk kończąc.

Szalone, hałaśliwe miejsce, gdzie odbywają się zarówno walki robotów, jak i występy popidolek (polecam opowiadający o tym fenomenie dokument "Tokyo Idols", dostępny na Netflixie).

Akihabara to dziś prawdziwy raj dla fanów gier, mang, anime, figurek, pokojówek, popidolek i ogólnie japońskiej popkultury. Liczne salony gier (zajmujące całe wieżowce) ma tu zarówno Sega jak i Taito. W dziesiątkach sklepów z grami każdy znajdzie coś dla siebie. Tu odbywają się uroczyste premiery najgłośniejszych tytułów, po które fani ustawiają się w kilkusetmetrowych kolejkach. Gracz z mniej zasobniejszym portfelem może nabyć gry używane (zazwyczaj w perfekcyjnym stanie).
Całe budynki zajmują też sklepy z figurkami, a nawet sexshopy - największy liczy 6 pięter!
Lepiej nie zwiedzać Akihabary zaraz na początku podróży, bo może ogarnąć Was szał zakupów i wydacie o wiele więcej, niż sobie zakładaliście ;)

Spacer ulicami Akihabary:


Jest tu pełno knajp tematycznych i jeszcze więcej maid cafes, do których odwiedzenia zachęcają stojące na każdym rogu "francuskie" pokojówki. O tak, Akiba to z pewnością raj dla otaku!
Zresztą w drugiej części szalonej komedii splatter-pinku "Reipu zonbi: Lust of the dead", jedynymi "normalnymi" mężczyznami, którzy przeżyli wybuch atomowy, są właśnie otaku, którzy zmieniają nazwę miasta Tokio na... Akiba Empire :)

Osoby pragnące szerzej zgłębić temat, odsyłam do znakomitego paradokumentu (w większości animowanego) "Otaku No Video", opowiadającego o początkach tego społecznego fenomenu w latach 80-tych.
Znacznie nowszy, bo z 2005 roku, jest dokument "Akihabara Geeks" ukazujący jeden dzień z życia kilku osób w Akihabarze, takich jak sprzedawca elektroniki, pokojówka, czy twórca gier (i to nie byle jaki, bo sam Ryukishi07 - ten od visual-nowelki "Higurashi no Naku Koro ni", którą później tak perfekcyjnie zaadaptowano na anime).

Można jeszcze obejrzeć francuski dokument z 1994 roku, zatytułowany po prostu "Otaku", który portretuje nie tylko fanów M&A, ale też np. militariów, a poza tym pojawia się tam Sion Sono (jeszcze zanim zaczął kręcić wybitne filmy jak "Love Exposure").

No to krótka przerwa na piosenkę o otaku :)



Jeśli chodzi o filmy portretujące Akihabarę, to nie można zapomnieć o "Akihabara@DEEP", oraz trzech zabawnych(?) filmikach wchodzących w skład Akiba's Trilogy - "Legend of the Doll" (bohater zakochuje się w figurce, która zamienia się w żywą dziewczynę), "Prety Maid Cafe" (bohater zakochuje się w pokojówce) i (najlepszy!) "Cat Girl Kiki" (kotka, zamienia się w prawdziwą dziewczynę... choć z uszkami ;) Do tego ostatniego, pokusiłem się nawet kiedyś o autorskie tłumaczenie, więc jakby ktoś chciał obejrzeć po polsku to polecam, a napisy można pobrać np. z serwisu napisy24.pl

Akihabara obecna jest w wielu anime. Jeśli jakaś seria animowana rozgrywa się współcześnie w Tokio, można mieć niemal pewność, że bohaterowie w którymś tam odcinku wybiorą się na zakupy do Akihabary. Tu rozgrywa się akcja znakomitej gry (i anime) "Steins; Gate", oraz kontynuacji. Na pewno jeśli odwiedziliście kiedyś "Elektryczne miasto", to rozpoznacie charakterystyczne lokacje.

Natomiast w grze, pod jakże dwuznacznym tytułem "Akiba's Trip: Undead & Undressed" (w Japonii znana jako "Akiba's Trip 2"), odwzorowano bardzo szczegółowo dzielnicę, wraz z ponad 130(!!!) sklepami i lokalami. Akihabara jak żywa, na Twojej konsoli (PS3, PS4, PS Vita), lub pececie. I jak to często bywa, na podstawie gry, powstał też serial anime, choć już z innymi bohaterami.
Wszystkie zamieszczone tu screeny bez znaku wodnego pochodzą właśnie z gry "Akiba's Trip" - ot takie bonusowe "game pilgrimage" od fana dla fanów :)



Akihabara to bliskie memu sercu miejsce w Tokio. Byłem tam z Kubą w 2016 roku, wróciłem sam w 2017 i w 2018 zapewne też będę :)
Mam do przedstawienia sporo ciekawostek, dlatego o Akibie będą aż dwa rozdziały na blogu.
Zwiedzanie czas zacząć!



Zaczynamy na Akihabara Station.









Podążamy za wyjściem "JR Akihabara Electric Town Exit" i dostajemy się na nieduży placyk z górującymi nad nim budynkami Dai i UDX, w których mieszczą się restauracje, centra handlowe i biura.




W pobliżu torów kolejowych i postoju taksówek jest AKB48 Cafe & Shop. Kawiarnia tematyczna związana z bodaj najpopularniejszą w Japonii grupą - AKB48 (chociaż na świecie najbardziej znanym zespołem z Japonii jest niewątpliwie Babymetal :) Dodatkowo można zakupić płyty, oraz koszulki i gadżety związane ze swoją ulubioną idolką. Zespół ma też własną salę koncertową, ale to w innym budynku.






Kawiarnią tematyczną jest również zlokalizowany po sąsiedzku Gundam Cafe. Coś dla miłośników popularnego anime z mechami.




Wychodząc z dworca południową stroną, trafiamy na taką oto ulicę, z salonem gier Sega i charakterystycznym sklepem z elektroniką Labi Akihabara.










Główna ulica to Chuo Dori. W niedziele zostaje wyłączona z ruchu samochodowego i staje się popularnym deptakiem.



Ten biało-czerwony budynek, to Hobby Paradise.


Raj dla każdego miłośnika modeli do składania i figurek.



Zresztą kto by nie chciał takiej ślicznotki Super Dollfie z kotkiem, wydanej z okazji 60-tej rocznicy. Tylko, że ceny takich limitowanych edycji lalek, wraz ze strojem, potrafią w przeliczeniu kosztować i 30 tysięcy złotych!



W Akibie są też wysokie biurowce.



Po prawej Toranoana - sklep z komiksami. Wygląda niepozornie? Zobaczcie ten pomarańczowy budynek w całej okazałości, kilkanaście zdjęć dalej :)





Wieżowiec wypełniony grami, filmami i elektroniką. To jeden z 4 sklepów Sofmap w Akihabarze :)





Na tej ulicy jest zresztą wiele sklepów oferujących podobny asortyment. Co najważniejsze, kupując za minimum 5 tysięcy jenów i pokazując paszport z wizą turystyczną, nie płaci się 8% podatku VAT.




Widok spod wiaduktu. A jadąc pociągiem po zmierzchu tą trasą, ma się bardzo ładną panoramę na Akibę.



Widzicie ten budynek z lewej, z Excelsior Caffe, a nad nią zielono-czerwono-bałym szyldem?

W grze nie da się tak daleko podejść (przecznica przy Tsukumo to maks). Ale jeśli wytężycie wzrok, powinniście dostrzec ten budynek (na prawo od autobusu).



Słynna sieciówka Don Quijote z charakterystycznym pingwinkiem w logo i mózgojebną melodyjką (w Japonii większość znanych sklepów ma swoje firmowe utwory!). Ot takie 10001 drobiazgów, tylko że tam mają naprawdę ponad te dziesięć tysięcy i wcale nie tylko drobiazgów (również całkiem dziwne rzeczy :) Don Quijote powinno być dobrze znane graczom -  w serii "Yakuza" pojawia się w każdej części (tylko, że w innej tokijskiej dzielnicy - Shinjuku).



Z prawej sklep Trader, w którym podobnie jak w Book-Off, można kupić używane gry i filmy w dobrych cenach. Natomiast takie pstrokate autobusy (pociągi zresztą też) naprawdę jeżdżą po japońskich miastach :)



Akiba Zone to kolejny kultowy hipermarket, z dobrami dla otaku (anime, figurki, maid cafe, karaoke etc). Np, mieszczący się wewnątrz K-Books oferuje ponad 400 tysięcy(!) komiksów, gier i filmów.





W grze "Akiba's Trip" nie da się pod niego podejść, by zrobić takie same ujęcia jak w realu - o takim ładnym odbiciu w szybie nie mówiąc...



Wspomniany wcześniej Don Quijote. Na 8 piętrze, grupa AKB48 ma swoją własną salę koncertową, gdzie daje codzienne występy. W skład zespołu wchodzi wszak blisko 130 dziewcząt, podzielonych na kilka dywizji, więc szansa, że zobaczy się jakąś znaną gwiazdę z Team A jest bliska zeru. Ale obserwowanie mniej znanej idolki od początku jej kariery, dla otaku również może być niezwykle interesujące (i na pewno do takich łatwiej podejść, dać prezent i uścisnąć rękę). Jeśli interesuje Was temat popidolek, obejrzyjcie dokument "Tokyo Idols", a jeszcze lepiej, zagrajcie w "Yakuza 5", gdzie Haruka mozolnie ćwiczy w Osace, by podbić publiczność. Tylko pamiętajcie, że piąta część, to gra na 150h jeśli chce się wszystko pozaliczać i circa 30-godzinny epizod z Haruką jest dopiero pod koniec. Ok, tyle z mojej strony zachwalania 'Yakuzy" (będzie kiedyś osobny rozdział o tym :) a na razie wróćmy do również udanej "Akiba's Trip: Undead & Undressed".



Tsukumo - kolejny wielki sklep z elektroniką. Głównie ma w ofercie hardware do pecetów, ale też... roboty i części do ich budowania!



Po lewej salon gier Taito Station. A przed nim pomarańczowy budynek sklepu z komiksami Toranoana.



No to jeszcze parę nocnych widoczków (z rzeczywistości) i dziennych  (z rzeczywistości wirtualnej :)













Salon gier Segi, a obok Mulan - sklep z grami, anime i figurkami (nowymi i używanymi).



Dwa GIGANTYCZNE salony gier Sega, zaraz obok siebie. Ale zanim oprowadzę Was po raju, najpierw opuśćmy główną arterię.



Czas na spacer po bocznych uliczkach, zwanych potocznie "junk streets".




Maidreamin i Tsukumo z zewnątrz - więcej o (konkretnie) tych właśnie lokalach w następnym rozdziale o Akibie.


Kuba robi sobie "samojebkę". W grze, zabrakło w tym miejscu reklamy browara (i Kuby :)



Ramen, że aż ślinka cieknie.


 Z lewej sklep Trader 2 (Trader 1 jak już wiemy, jest na głównej ulicy) z używanymi grami i filmami.

W grze nie dało się wejść w tą uliczkę, ale po lewej doskonale widać powyższy sklep.



Dobre miejsce do obserwowania przejeżdżających pociągów - i pokojówek, skoro po prawej jest maid cafe :)



Kotobukiya - figurki i gadżety ze znanych anime i gier. Ale jest też spora sekcja Star Wars!



Wejście do salonu gier HEY (Hirose Entertainment Yard), słynącego z licznie zgromadzonych maszyn z gatunku beat 'em up (ale na parterze nie stoją bijatyki, tylko ufo catchery).



Sklepy z grami i filmami. Mniej lub (zazwyczaj) bardziej wypasione, ale zawsze jest kolorowo.







Zarówno w Trader i Sofmap (w grze i realu) zrobiłem duże zakupy :)



Poza softwarem można kupić też hardware - tu piękne arcade sticki dla profesjonalistów.



Swoją klientelę mają erogry (choć te na PlayStation bardzo łagodne - takie PG-13 w mojej skali ;)
Mocno reklamowano kolejną część serii Senran Kagura - "Senran Kagura: Peach Beach Splash". Ale, że wiedziałem, iż prędzej czy później wyjdzie to w Europie po angielsku, wolałem nabyć ciekawostkę, która na 100% nie opuści granic Japonii, a mianowicie "symulator" fotoamatora podglądacza "Natsuiro High School: Seishun Hakusho" :)


Natomiast jeśli ktoś liczył (w maju 2017), że kupi konsolę Nintendo Switch, to w większości sklepów musiał obejść się ze smakiem.


Kolekcjonerskie wydanie anime "Musaigen no Phantom World" - zobaczcie jaka fajna sztuczka optyczna :)


Poksy zawsze ma propsie :)


Mandarake, to bodaj największy sklep z figurkami - 8 pięter :)


 Na górę można wjechać windą.


A w dół zejść schodami (albo odwrotnie, jeśli ktoś dba o kondycję jak Kuba ;)

Za Shion widać fragment tej odkrytej klatki schodowej.

Mają zarówno rzadkie figurki, jeszcze z ery Showa.

Jak i (już wyprzedane) nowe "mangowe" modele.

Lalki po 2-10 tysięcy złotych (gołe, bo z peruką i strojami mogą kosztować i dwa razy tyle). Może pamiętacie rozdział 4, gdzie w ogrodzie różanym w Yokosuce panowie urządzali sobie sesję zdjęciową z lalkami.


Sklepów z figurkami jest w Akibie mnóstwo. Oczywiście niektóre limitki są ultradrogie, ale można też znaleźć używane w niezłym stanie już po 15 złotych!


Ja za swoją pokojówkę z kocimi uszkami i ogonkiem, zapłaciłem wręcz śmieszną kwotę, a przecież jest bardzo kawaii i Garfieldkowi wpadła w oko :)


Hobby Station - tu każdy miłośnik kart (czy to do gier, czy kolekcjonerskich), na pewno znajdzie coś dla siebie.



Niestety w "Akiba's Trip", nie da się podejść pod sam budynek. Ale to ten po prawej, pomiędzy salonem Segi (czerwony), a salonem pachinko (szary, za wiszącymi neonami).



Nawet spożywczak konbini, Lawson, udekorowany jest "glutami" z popularnej serii gier "Dragon Quest" (a w środku można kupić limitowane produkty!).



W McDonaldzie często mają zestawy happy meal powiązane z grami. Kiedyś nawet był tydzień z moją ukochaną serią "Taiko no Tatsujin"!


W grze Maca zastąpiono nazwą WeDonald's.



W wąskich alejkach mieszczą się malutkie sklepiki z częściami elektronicznymi.

Niektóre z nich istnieją nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat.


Super Potato - obowiązkowe miejsce dla każdego retro gracza.



Na kilku piętrach jest sklep i salon gier. Śmiało można przypuszczać, że do tej kultowej miejscówki trafi prędzej czy później każdy gracz wybierający się na zakupy do Tokio.

Dominuje Nintendo, ale jest też Sega i PlayStation (1 i 2), oraz wszystkie możliwe mniej znane sprzęty.

Tu np. ultrarzadki egzemplarz Virtual Boy'a!

Tysiące gier w cenach od 10zł do kilkunastu tysięcy za jakieś kolekcjonerskie booklety.

Droższe egzemplarze wystawione są w gablotach.


Oprócz gier można też kupić stare konsole, w całkiem niezłych cenach.


Eh Dreamcast. Moja pierwsza konsola - w Japonii występuje z pomarańczowym "makaronem" :)


Gry które chciałem kupić, do najtańszych nie należały...

Na najwyższym piętrze jest salon gier!

Już przy wejściu wita nas Solid Snake w skali 1:1

Można kupić tanie jak barszcz (bo już od 30 groszy!) przekąski. I też retro, bo z czasów Showa są.



Super Potato ma też swój wyjątkowy vending machine :)

Gry to oczywiście tylko retro - kultowe pozycje z lat 80-tych i 90-tych.




Jak w większości japońskich salonów gier, tak i tu można palić. Jednak dzięki bardzo sprawnie działającej wentylacji, niepalący nie będą się "dusić", jak to kiedyś bywało w "Wozach Drzymały", gdzie w oparach papierosowego dymu, ledwo ekran automatu można było dostrzec :)


Jest też całkiem pokaźna kolekcja Cocktail Cabinetów, których też sporo mieli w Kawasaki Warehouse, o czym pisałem w rozdziale 3.




Super Potato - krótki filmik ze sklepu i z salonu.


Kuba wrzucił 100y i zasiadł do "Double Dragon" z 1987 roku.


Po czym skończył grę na jednym "kredycie" - czym udowodnił Japończykom, że Polacy też mają skilla :)



Mnie poszło trochę gorzej...


Ale za to, uwielbiam Bębenki z "Taiko no Tatsujin" :)


Seria jest w Japonii bardzo lubiana, również (czy może przede wszystkim? :) wśród dziewcząt... hm.




Jak wszędzie w Japonii, więc też w Akibie, popularne jest pachinko. Wiele automatów nawiązuje stylistyką do gier i anime.






Ufo Catcher, czyli popularne "łapki".


Zazwyczaj zajmują co najmniej dwa piętra w salonach gier.

Można wyciągnąć kawaii neko (prawie mi się udało :) A na zdjęciu powyżej, słynne kotki z gry "Neko Atsume" na androida i iOS.

Albo plastikowe sushi :)



W Akihabarze, największe salony gier ma Sega i Taito. I to po więcej niż jednym budynku.




Już w windzie można się rozeznać, co jest na danym poziomie. Zazwyczaj na dole są gry muzyczno-rytmiczne, purikura do robienia zdjęć i Ufo Catchery, wyżej różne arkadówki i ścigałki, a na najwyższym piętrze bijatyki.

Po godzinie 22 nie wpuszczają nieletnich - wtedy większość automatów zajęta jest przez salarymanów, którzy z papierosem w gębie i joystickiem w łapkach, mogą sobie pozwolić na chwilę relaksu.

O ile większość osób ma specjalne karty, by nie wrzucać za każdym razem monet, to i tak stoją automaty do rozmieniania gotówki na stujenówki.

Spędziliśmy z Kubą w tych przybytkach rozkoszy ładnych parę godzin :)

Więcej gier retro można znaleźć w Taito Station, niż w salonach Segi.


NESiCAxLive, to automaty, w których można wybrać jedną z kilkudziesięciu dostępnych gier (zazwyczaj są to bijatyki). Jakiś czas temu, system został złamany i gracze pecetowi mogą (choć niezbyt legalnie) w domowym zaciszu rozkoszować się emulatorem tych arkadówek.


Kuba walczy właśnie z którąś z części "Blazblue".

Najpopularniejszą nawalanką (zwłaszcza w salonach Segi) jest "Virtual Fighter 5" (tu w  edycji Final Showdown).

Dla prawdziwych wymiataczy (a takich w Kraju Kwitnącej Wiśni nie brakuje) niektóre maszyny ustawione są na very hard!

Da się również pograć w legendarnego "Street Fightera II". BTW znakomita scena parodiująca grę pojawiła się w filmie z Jackie Chanem "City Hunter". Odcinek 5 anime "Akiba's Trip" też jest poświęcony Ulicznemu Wojownikowi (część II i V). Film "Street Fighter" z 1994 roku, w którym wystąpił Jean-Claude Van Damme, jest raczej słaby. Znacznie lepiej obejrzeć "Street Fighter II: The Animated Movie" z tegoż samego roku (i to jeden z wyjątków, kiedy wersja z angielskim dubbingiem jest lepsza od tej japońskiej)

W maju 2016 roku (na rok przed premierą konsolowej wersji), zagranie w "Tekken 7" to była nie lada gratka.

Zwłaszcza, jeśli wybrało się kocią zawodniczkę Lucky Chloe :)

Muszę jednak przyznać, że nawet dla gracza z tak długim stażem, jak ja, spora część maszyn to była czarna magia. Wszystko w "krzaczkach", jakieś udziwnione sterowanie - trudno było połapać się "o co chodzi jakby" ;)


I tak większość tych tytułów nie opuści nigdy Kraju Kwitnącej Wiśni.


Kojarzyłem jedynie "Hatsune Miku: Project DIVA", no ale o fenomenie Hatsune Miku słyszał każdy, kto choć trochę interesuje się japońską popkulturą.


O Pokomonach i Pikachu, to słyszeli nawet Ci, którzy zupełnie nie interesują się Japonią. Ale po raz pierwszy widziałem grę w takiej wersji arcade.


"Dissidia Final Fantasy" w wersji arcade, na dwa lata przed portem na konsolę PS4.


Strzelanka ("celowniczek") na pistolet, "Time Crisis 5" - godny następca poprzednich części.

"Star Wars Battle Pod" z olbrzymim zakrzywionym ekranem wewnątrz kabiny, do której się wchodzi. W dobie powszechnie dostępnych VR nie robi już takiego wrażenia, jak w czasach debiutu w 2014 roku. Ale zagrać oczywiście warto (zwłaszcza jeśli jest się fanem jedynej słusznej trylogii :), chociaż jeden kredyt kosztuje aż 300 jenów.

Im późniejsza pora, tym więcej ludzi przychodziło pograć. Piękne jest w Japonii to, że nadal istnieje kultura grania i spotykania się w salonach gier. A w Polsce nie ma już nawet ani jednego salonu z prawdziwego zdarzenia :(
Owszem, trafiają się automaty w kurortach wypoczynkowych (zwłaszcza latem), a w Krakowie mamy świetne Muzeum Flipperów, gdzie poza 60 pinballami (w tym kocim!) stoi też 15 maszyn arcade. Ale poza tymi wyjątkami, to lipa.

Tak wygląda po premierze nowego automatu. Kolejka do zagrania długa, ale wszyscy grzecznie czekają na swoją kolej :)

Wyścigi "Initial D Arcade Stage Zero", na podstawie popularnego już w latach 90-tych anime. W Japonii jest kilka nieznanych zachodnim graczom ścigałek, jak "Wangan Midnight Maximum Tune 5", czy "Storm Racer". Eh wydaliby coś z tego na PS4...

Na szczęście do gry wyścigowej, nie jest wymagana ani znajomość japońskiego, ani prawo jazdy, więc bawiłem się świetnie :)


Nawet najlepsze zdjęcia nie oddadzą atmosfery salonu gier - dlatego polecam zerknąć na krótki filmik :)



Aha, czasami przed salonami gier organizowane są fajne eventy - tu cosplay z okazji premiery nowej maszyny arcade bazującej na serialu anime "Girls und Panzer".





Jeśli ktoś wszedł na tego bloga dla gier, polecam moją wcześniejszą relację z Kawasaki Warehouse.
Już wkrótce kolejny rozdział o Akibie, poświęcony pokojówkom, knajpom tematycznym i sklepom dla dorosłych. A ja tymczasem spadam... grać oczywiście - fajnie mieć w domu własny arcade cabinet :)



1 komentarz:

  1. Bardzo fajny reportaż :) Do Japonii raczej się nigdy nie wybiorę, ale przyjemnie jest pooglądać i poczytać. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń