Zwiedzanie Torunia rozpocząłem od Baszty Koci Łeb.
Znajduje się ona przy ulicy Podmurnej. Jak podaje Wikipedia, pierwszą basztę wybudowano najprawdopodobniej w XIII wieku, by około 1500 roku przebudować ją w niską basteję na planie okręgu. Później była jeszcze wielokrotnie niszczona i przebudowywana.
Nazwa Koci Łeb przyjęła się dopiero w XVII wieku - została nadana na cześć legendarnego kocura, który pomagał bronić miasta podczas oblężenia szwedzkiego w 1629 roku. Na cześć bohaterskiego zwierzaka nazwano również inne fortyfikacje obronne - Baszty Koci Ogon i Kocie Łapy, oraz Barbakan Koci Brzuch. Do dzisiejszych czasów przetrwał jedynie Koci Łeb.
Koci Łeb(ek) bardziej majestatycznie prezentuje się nocą.
Od razu moją uwagę przykuły charakterystyczne wnęki z różnymi rzeźbami.
Jest i kot, który spogląda na...
harcujące poniżej myszy :)
Jednak najwięcej (i to całkiem oryginalnych) rzeźb można dostrzec na wspominanej już ulicy Podmurnej - oto jedna z nich. Ciekawe czy to też sprawka jakiegoś kota? ;)
Najbardziej mnie interesowały oczywiście kolejne ceramiczne figurki kotów.
Podmurna 40 - to kocia kamienica w Toruniu.
Udało mi się dostrzec 5 kotków.
Ależ magiczne miejsce!
Aż prosi się tu o jakiegoś kota :)
Róg ulic Rabiańska i Ducha Św - i kolejne kocie miejsce.
Kamienica Koci Ogon nazwę ma ok, do tego ciekawy efekt dają odbijająca się w lustrzanych szybach budynki z drugiej strony ulicy.
Niemniej średnio odpowiada mi taka pseudo nowoczesna elewacja z szyldami reklamowymi niemal w samym sercu Starego Miasta. Cóż, budynek jest koci, ale i kontrowersyjny - czyli kotrowersyjny ;)
Jeszcze jedno kocie miejsca odnalazłem z dala od centrum i utartych szlaków turystycznych.
Szosa Chełmińska 147 - pod tym adresem mieści się bar Czarny Kot w Toruniu.
Nazwa ponoć wzięła się z tego, że wcześniej właściciel baru miau tu sklep spożywczy, w którym żył właśnie kot.
Lokal odwiedzany głównie przez okolicznych mieszkańców, z niewygórowanymi cenami za piwo (tylko szkoda ze nie mają żadnego z browaru... Czarny Kot ;)
Wewnątrz na ścianie widnieje sympatyczne malowidło - zarówno kot (jak mi malarz) byli chyba w stanie "lekkiego" upojenia alkoholowego ;)
Na koniec trzeba wspomnieć o toruńskiej Fundacji KOT (Koty Otoczone Troską), która robi dużo dobrego dla naszych miauczących przyjaciół. Warto wspomóc ich niezwykłe inicjatywy!
Zabrakło jeszcze jednej (i to najważniejszej) kociej atrakcji Torunia, także cdn. :)
wspaniale!
OdpowiedzUsuń