Wreszcie to na co wszyscy zaglądający na tego bloga czekają - pierwszy koci pomnik :)
Znajduje się przy Prospekcie Niepodległości - tuż obok cyrku.
Koci - może trochę na wyrost, bo mamy tu aż trzy zwierzaki. O ile jeszcze kotka stojącego na żółwiu mogę zrozumieć, to słoń siedzący na kocim grzbiecie pasuje tu jak... słoń do składu porcelany?
Jeszcze wspólna fotografia i czas iść dalej.
Na licznie porozwieszanych po mieście plakatach, reklamuje się Koci Teatr Kuklaczewa - byłem na takim przedstawieniu w Moskwie, z czasem pojawi się relacja i z tej kociej podróży :)
A tymczasem mam jeszcze przed sobą kilka kilometrów wzdłuż Prospektu Niepodległości - jako kot oczytany chcę koniecznie zobaczyć ten ponoć niezwykły gmach Biblioteki Narodowej.
Przy domu handlowym ЦУМ, który notabene obchodzi właśnie 50-lecie, stoją rzeźby czterech osób. Na zdjęciu widać wprawdzie tylko trzy, ale wierzcie mi że jest jeszcze posąg synka - bo to rodzina która przyszła właśnie tu zrobić zakupy.
A na wystawach np. takie "piękne" kocie bluzeczki z cekinami - ta kotka wyraźnie stylizowana na Audrey Hepburn.
Po jakiejś godzinie szybkiego marszu dochodzę pod Akademię Nauk i nie mam już sił iść dalej - czas na odpoczynek.
Niedaleko znajduję knajpę, w której podają moją ulubioną zupę - solankę. Powoli nabieram ochoty na dalsze zwiedzanie :)
Idąc dalej Aleją Niepodległości, mijam po drodze ładne rzeźby - jak ten oto listonosz z rowerem...
Oraz mniej ładne, jak posąg bolszewika Michaiła Iwanowicza Kalinina. Nie dość, że stawiano mu liczne pomniki, to jeszcze dzień po jego śmierci w 1946 roku przemianowano miasto Królewiec na... Kalingrad.
Powoli zbliżam się do gmachu biblioteki...
Na mnie wielkiego wrażenia nie robi. Niby na ostatnim piętrze, na wysokości 70 metrów jest punkt widokowy, ale co miaubym oglądać - otaczające bibliotekę blokowiska? ;)
Ponoć znacznie ładniej prezentuje się o zmierzchu, gdyż całą konstrukcję pokryto panelami LED. A ja tymczasem spoglądam na drugą stronę ulicy...
I przecieram oczy ze zdumienia.
Jednak warto było iść taki kawał...
By podziwiać wymalowane na blokach olbrzymie mozaiki w socrealistycznym stylu.
Oraz Pałac Kultury - Dom Związków Zawodowych.
Przypomina nieco antyczne budynki, tyle że zamiast posągów bogów mamy rzeźby ludu pracującego oraz slogan слава труду - chwała pracy.
Liczyłem, że odwiedzę Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej - zwłaszcza, że dziś Dzień Zwycięstwa. A tu takie rozczarowanie...
Na pocieszenie robię sobie fotkę czołgu :)
Niestety nie wiem co to za budynek, ale takich emblematów widuje się sporo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz