sobota, 2 sierpnia 2014

Czechy 02 - Frydek-Mistek



Po około 40 minutach podróży pociągiem docieram do miasteczka Frydek-Mistek.


W przewodniku "Czechy" z 1996 roku autor ubolewa, że posąg św. Floriana stoi pośrodku nieczynnej fontanny i musi to być bardzo smutne dla patrona strażaków. Jak widać ze zdjęcia, w 2014 roku Rob Humphreys miałby wreszcie powód do radości.
 


Pierwszą "kocią knajpę" jaką odwiedzam jest U Černého kocoura przy ulicy Riegrova.


Jak widać, koty lubią sobie tutaj dobrze wypić :)





W środku wiele kocich elementów - jestem mile zaskoczony.







Kotek na pipie - tylko bez skojarzeń proszę ;)





Siadam w ogródku i obserwuję, jak sporo klientów przyjeżdża na rowerach, by wypić jedno-dwa jasne i później wrócić do domu - rzecz jakże normalna, ale niestety nie u nas...



Trochę zgłodniałem, więc zamawiam do piwa czeską specjalność.
Utopenec to marynowany serdelek z cebulką. Na polski tłumaczy się to topielec - zapewne dlatego iż taka kiełbaska potrafi być "utopiona" w szczelnie zamkniętym słoiku z octem nawet rok czasu.


Toaleta jest osobna dla kotek i kocurów :)



Muszę powoli wracać na dworzec. Po drodze spotykam kotka...


... a także ślimaka :)


Mam całkiem ładny widok na górę z jakimś budynkiem na szczycie. Kojarzy mi się z polskim szczytem Beskidu Wyspowego - Luboń Wielki. Czyżby tutaj też było schronisko?


Już się wydaje, iż nigdzie nie pojadę...  na szczęście po chwili nadjeżdża pociąg do Ostravy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz