Niedaleko Parku Kultury i Wypoczynku jeździ dziecięca kolejka wąskotorowa.
Kursuje bardzo często, acz tylko w weekendy
Postanawiam się przejechać i kupuję bilet za 25 000 BYR (7,5zł). Przy okazji liczę kasę, co wcale nie jest takie łatwe - te banknoty po prawej o nominale 50 rubli białoruskich to w przeliczeniu na złotówki niecałe 2 grosze!
W budynku dworca, mały służbista bawi się kolejką elektryczną.
Po co malować pociągi, skoro lepiej pokazać robotników przy budowie torów.
O! Jest nawet Bębenek...
A nie... to jednak pluszowa ciuchcia :)
Nadjeżdża pociąg i wsiadam do ostatniego wagonu.
Przejażdżka trwa około pół godziny.
Nie ma zbyt wielu pasażerów, ale kiedy wpadają konduktorzy - lat 10 na oko, to się zaczyna. Nie można stać (to nic że chciałem porobić zdjęcia), zaczyna lekko kropić to zamykają okna. To przy którym siedzę chcę by pozostało otwarte, bo strasznie duszno jest - a mały służbista, że nic go to nie obchodzi, bo ma ROZKAZ pozamykać wszystkie okna w pociągu.
Podziwiam dokonania socrealistycznych architektów.
Niestety zaczyna coraz mocniej padać - najwyższy czas coś zjeść.
Przed deszczem chronię się w restauracji Czeburecznia na rogu Wołodarskiego i Alei Niepodległości - mieści się pod numerem 11, a nie 13 jak podają w przewodniku.
Zamawiam dwa olbrzymie, przepyszne czebureki - jeden z ryba, drugi z kurczakiem.
Pojadłszy i popiwszy idę na dworzec, skąd mam nocny pociąg sypialny do Grodna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz