Tábor to średniowieczne miasteczko słynące z ruchu husyckiego.
W drodze do Starego Miasta mijam ciekawą fontannę.
A przy szkole rolniczej ustawiono pomnik żołnierza - może wcześniej była tu akademia wojskowa?
Rynek zachwyca gotycką architekturą.
Tylko po co ten parking dla samochodów w sercu miasta?
Celowo gubię się i błądzę po uliczkach Starego Miasta.
Wreszcie dostrzegam interesujący mnie szyld.
Restauracja U Dvou Koček mieści się przy odchodzącej od rynku uliczce Svatošova.
Wystrój bardziej rycerski niż koci... zauważyłem jedynie dwie drewniane figurki.
W menu zainteresowało mnie takie danie - Mísa dvou koček s pečenou krkovicí, grilovanými kuřecími prsy a vepřovou pečení na roštu s opečenou slaninou a domácími bramborovými plackami.
Ta pokaźna (550 gram) micha różnych mięsiw z plackami ziemniaczanymi, przeznaczona jest jednak dla dwóch osób i kosztuje prawie 70 zł. Aż tak głodny to nie jestem, ale jeśli kiedyś znów tu trafię, ale tym razem z Osobą Towarzyszącą, będę wiedział co zamówić :)
Tymczasem zadowalam się skromnym, acz smacznym plackiem ziemniaczanym z boczkiem.
Wracając na dworzec kolejowy dostrzegam, że Czesi to muzykalny naród.
W oczekiwaniu na spóźniający się pociąg do Pragi, fotografuję sympatyczny wagonik ustawiony na bocznicy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz