Postanowiłem jeszcze raz odwiedzić kota Barona Lützowa.
Okalające Karlowe Wary szczyty spowiła mgła, przez co miasteczko wygląda jeszcze bardziej magicznie.
Znowu mam mocno "pod górkę"...
... ale widoki to wynagradzają :)
Kotek niestety nie jest oświetlony - co dziwne, bo wyraźnie widać, że na baszcie znajduje się reflektor.
...zwłaszcza, że złowrogo świeci księżyc w pełni...
...który przebudził nie wilkołaki, a ślimaki-giganty ;)
Pięknie oświetlona kolumnada Młyńska.
W luksusowym Grandhotel Pupp zatrzymały się festiwalowe gwiazdy. To tutaj Wayne Wang kręcił uroczą komedię kulinarną "Last Holiday". Hotel powinien być znany również miłośnikom Jamesa Bonda - pamiętamy go z "Casino Royale".
W okolicach hotelu Thermal, gdzie znajduje się centrum festiwalowe, imprezy pod namiotami i na świeżym powietrzu trwają do białego rana.
O 5 nad ranem miasto już śpi - można pospacerować w ciszy i spokoju.
Jeszcze raz przyszło mi odwiedzić kotka.
O 6 rano wsiadam w autobus do Pragi. Jak widać pełen luksus, niczym w samolocie. Podróż trwa zaledwie 2 godziny, więc nie wysypiam się za bardzo.
W następnym autobusie jadącym z Pragi do Tomar na sen nie ma szans - no chyba że byłbym w takim stanie jak ten pan przede mną ;)
Ale przynajmniej mam okazję przejechać się prawdziwym "smutnym autobusem"! - a w momencie kiedy dojechał (z trudem ;) do celu, to aż się rozpadało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz